Rozdział 1.
Wcześniej
Moje powieki trzepoczą lekko, rzęsy muskają policzki. Przynajmniej myślę, że to są rzęsy. Dziwne uczucie znowu być na tym świecie. Znowu. Jak to znowu? Usiłuję coś sobie przypomnieć, ale mam mentalną blokadę. Kończę swój krótki wewnętrzny monolog i dopiero teraz zdaję sobie sprawę gdzie jestem. Albo raczej gdzie wydaje mi się, że jestem.
Znowu trzepoczę powiekami.
Znajduję się w małym prostokątnym pomieszczeniu o nieskazitelnie białym suficie i średniej wielkości kryształowym żyrandolu, lśniącym w blasku chłodnego poranka.
Próbuję obrócić głowę. Niestety, jest unieruchomiona. Nie wiem w jaki sposób, ale jestem w stanie patrzeć tylko do góry i lekko w dół.
Wtem słyszę delikatne kroki, równomierny oddech i lekkie westchnienie. Drzwi uchylają się, jęcząc w proteście. Znowu ten sam dźwięk kroków. Potem słyszę melodyjny kobiecy głos z lekkim akcentem, niestety nie potrafię rozpoznać, z jakim.
Kobieta waha się lecz po chwili podchodzi bliżej. Ledwie dosłyszalnym szeptem pyta:
- Czy... obudziła się już panienka? - Jej głos jest dla mnie dziwnie znajomy. Jakbyśmy się już kiedyś spotkały.
Cisza. Dopiero po chwili domyślam się że kobieta oczekuje odpowiedzi. Ode mnie. Otwieram usta chcąc jej udzielić, jednak z mojego gardła wydobywa się tylko charkot.
Nie jestem pewna co do reakcji kobiety, ale słyszę jej płytki, urywany oddech. Mówi coś do mnie, lecz dopiero z czasem mój skołatany umysł rozszyfrowuje słowa.
- Proszę nic nie mówić, na wszystko przyjdzie czas. - jej cierpliwy ton uspokaja mnie, kołysze do snu. Zaraz jednak przeżywam szok.
Kobieta nachyla się nade mną, widzę teraz dokładnie jej twarz i urywek szczupłej sylwetki. Patrzę na nią spod przymkniętych powiek. Ma twarz w kształcie serca o wyraźnie zarysowanym podbródku. Jej jadeitowe oczy patrzą na mnie z mieszaniną podziwu i zdumienia. Przeważa jednak to drugie. Skóra koloru brzoskwini z lekkimi rumieńcami połyskuje w świetle dnia, wydatne usta ściągnięte są w wąską kreskę a nos rozszerza się gwałtownie gdy oddycha, ale jej wcześniejszą potencjalną karierę modelki przekreśla wielka blizna biegnąca od nasady włosów aż po sam kołnierzyk sukni. Jest poskręcana i naciąga skórę jakby była w nią wczepiona.
Widzę również prawie cały jej strój: prosta ołówkowa sukienka za kolano, czarny klasyczny żakiet i beżowe podkolanówki.
Jej wargi ściągają się w jeszcze ciaśniejszą kreskę gdy widzi jak uchylam powieki. Mijają sekundy, a ja obserwuję jak jej oczy rozszerzają się z przerażenia. Zaraz potem gwałtownie cofa się do tyłu.
O trzy pełne kroki.
Czyżbym zrobiła coś nie tak?
Kobieta nie daje mi jednak czasu na rachunek sumienia, ponieważ krzyczy coś podniesionym głosem. Zaraz potem dobiegają mnie stłumione, zapewne przez dywan, dźwięki zbliżających się pospiesznie osób.
Po stanowczo zbyt długiej chwili do pokoju wpadają trzy postacie. Po głosach wnioskuję, że to kobiety. Uściślając - Rosjanki.
Pierwsza z nich o głosie niskimi szorstkim, druga o głosie piskliwym i pełnym ekscytacji, zapewne z mego powodu, której imię, jak udało mi się dosłyszeć, brzmi Nora, natomiast ostatnia z nich ma głos miły dla uszu z wyraźną wymową angielszczyzny.
Wszystkie trzy zostały tu wezwane przez niejaką panią Blare. Nie mam pojęcia w jakiej sprawie, ale słysząc skrzypienie kolejnych drzwi, spodziewam się najgorszego.
Postawne kobiety latają wokół mnie niczym małe koliberki, słyszę szybkie bicie ich serc, szum krwi krążącej w żyłach, dźwięk powietrza przetłaczającego się przez płuca.
- Mamy ją tak po prostu ubrać?! - wykrzykuje podniesionym głosem Nora.
- Tak, tak po prostu. - odpowiada jej chłodnym tonem inna.
- A co jeśli nas ugryzie, albo zabije na miejscu?!
- Tak jakby co cokolwiek zmieniało, wtedy wrócimy do domu.
To stwierdzenie, suche prawie tak, jak skóra jej dłoni, sprawnie zawiązująca tasiemki na mojej piersi ucina rozmowę.
Ubierają mnie, zapewne w koszulę nocną. Czy to znaczy, że dotychczas byłam naga?
Otwieram oczy, a kobieta stojąca nade mną rozwiera usta w niemym krzyku, zaraz potem jednak zakrywa je dłonią, o zrogowaciałej od ciężkich prac domowych , skórze.
Zastanawiam się co jest takiego przerażającego w moich oczach. Nie jest mi dane dalej rozmyślać gdyż pani Blare nachyla się aby podać mi do ust szklankę pełną parującego, zielonkawego i pachnącego drzewem cedrowym płynu.
Zaciskam wargi chcąc stawić opór, ona jednak niewzruszenie łapie mnie mocno za podbródek, rozchylając tym samym usta. Płyn rozlewa się po moim ciele powoli, niespiesznie.
Przynosi spokój i nowe wspomnienia. Niemal słyszę w głowie trzask otwieranego zamka, który dotychczas blokował moją pamięć. Wspomnienia dryfują teraz uwolnione, swobodnie po moim umyśle.
Niektóre są radosne, inne smutne. Ale mają jedną wspólną cechę – są dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
Nagle wpadam na zaskakujący pomysł poruszenia inną częścią ciała niż powieki czy też usta.
Skupiam całą energię jaką zgromadziłam od czasu przebudzenia i również tą której dostarczył mi tajemniczy napój. Udaje mi się poruszyć tylko palcem wskazującym lewej ręki, ale i tak uznaję iż był to mój pierwszy sukces.
Kobiety szepczą coś do siebie jednym z tych konspiracyjnych filmowych szeptów.
Wkrótce po ukończeniu swojej szepczącej rozmowy pokojówki odchodzą pospiesznie, jak zdążyłam się zorientować, właśnie z mojego powodu.
Mam później jeszcze kilku gości, ale pamiętam ich jak przez mgłę. Podejrzewam iż mój umysł samoistnie przeszedł na tryb "drzemka", nie raczył jednak poinformować mnie o tym dostatecznie wcześnie.
Niezbyt wiele pamiętam z tego okresu.
jedyne co rzucało mi się notorycznie w oczy to słowo "winorośli", ja bym je odmieniła przez przypadki ^^
OdpowiedzUsuńco do opowiadania - cholera, chcę je czytać! zaciekawiła mnie Mara i jej świat. miałaś genialny pomysł i potrafisz go ładnie przekazać. do dobrej treści przydałaby się jakaś miła dla oka oprawa graficzna. i może wrzuć tylko jeden post na str., całość będzie mniej rozciągnięta ;) idę czytać dalej ^^
Wzięłam się ponownie za bloga, i, jak możesz zauważyć, rozdział został poprawiony, a nawet dość znacznie skrócony.
UsuńDziękuję za miłe słowa, bo, choć zostały napisane dawno, dodają mi otuchy teraz, gdy zaczynam od nowa. :)